Czy czeka nas kryzys?

Artykuły Zarządzanie i finanse Felieton

Z ostatnich prognoz Komisji Europejskiej wynika, że polska gospodarka będzie się rozwijać w tempie 2,7% rocznie, a w 2025 roku polski PKB wzrośnie aż o 3,2%. Dzięki temu nasz kraj zajmie czwarte miejsce pod względem wzrostu gospodarczego w UE, plasując się tuż za Maltą, Rumunią i Cyprem. W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu – nadchodzący kryzys u naszych zachodnich sąsiadów.

Sytuacja gospodarki Niemiec jest szczególnie istotna dla Polski, gdyż, jak powszechnie wiadomo, sąsiedzi zza Odry są naszym głównym partnerem handlowym. Jak wynika z danych Polskiego Funduszu Rozwoju, Niemcy mają 27,8% udziału w całości polskiego eksportu. Na drugim miejscu są Czesi z udziałem 6,6%, a na trzecim Francja (5,7%). Jak widać, różnice są ogromne. Co więcej, jak z wynika z danych GUS, ok. 10% polskiego PKB zależy od handlu z Niemcami, a niemieccy odbiorcy generują 6,6% naszego PKB. Kolejne 2,4% z naszego wzrostu gospodarczego przypada na eksport polskiej wartości dodanej, a więc wynika m.in. ze współpracy przemysłowej polskich firm jako poddostawców usług produkcyjnych.
Co ciekawe, jak wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, niemiecka recesja nie wpłynęła w istotnym stopniu na polski eksport do Niemiec. Spadek o prawie 9% odnotowano tylko w listopadzie 2023 roku, a w okresie styczeń–listopad 2023 r. polski eksport do Niemiec urósł o 2,2%, licząc rok do roku. Co więcej,
takie branże jak przemysł motoryzacyjny, urządzenia elektryczne i wyroby tytoniowe radziły sobie doskonale i odnotowały znaczący wzrost eksportu. Udział Polski w niemieckim imporcie towarów w styczniu–listopadzie 2023 r. wyniósł 6%, co było najwyższym poziomem w dotychczasowej historii.

REKLAMA

​​

Co się dzieje w Niemczech?

Przyjrzyjmy się teraz, jak wygląda sytuacja za Odrą. Z pewnością rok 2023 dla niemieckiej gospodarki nie należał do udanych. PKB odnotował 0,3-procentowy spadek, a niemiecki przemysł traci swoją konkurencyjność na rynkach globalnych. Z jednej strony odpowiada za to ideologiczne parcie na wdrażanie rozwiązań zielonych, i – nie bójmy się tego powiedzieć wprost – drogich, a w wielu wypadkach zupełnie niepotrzebnych, które zwiększają jedynie koszty funkcjonowania niemieckich firm, z drugiej Niemcy tracą swoją konkurencyjność poprzez skupienie się na przemyśle, w tym tradycyjnym przemyśle metalowym, a nie na usługach i nowych technologiach. To dlatego wielu ekonomistów przewiduje w kolejnych latach pogłębianie się recesji za naszą zachodnią granicą.
Deficyt w Niemczech sięgnął w ubiegłym roku 82,7 mld euro, mało tego, bawarski instytut Ifo obniżył z 0,7 do 0,2% prognozę wzrostu gospodarki Niemiec w 2024 roku. Oznacza to, że niemiecka gospodarka będzie co najwyżej rosła w tempie „homeopatycznym”. Według niemieckich analityków nieco lepiej będzie wyglądać sytuacja w 2025 r., gdyż podnieśli oni prognozy o 0,3 punktu procentowego do 1,5%. Dobre informacje niemieccy ekonomiści mają natomiast na temat rynku pracy. Pomimo spadku gospodarczego liczba zatrudnionych powinna wzrosnąć w tym roku z 45,9 mln do 46,1 mln, a w przyszłym osiągnie rekordowy poziom 46,2 mln pracowników.
Wielu analityków podkreśla jednak, że niemiecka stagnacja może przerodzić się w trwałe osłabienie konkurencyjności gospodarki za naszą zachodnią granicą, co może zapoczątkować erozję budowanego w Niemczech w ostatnich dekadach dobrobytu. Do tego dochodzą błędy polityki ekonomicznej niemieckiego rządu. Chodzi tu przede wszystkim o niewystarczające inwestycje publiczne, zbyt rozbudowaną biurokrację i wysokie podatki dla firm. Gospodarka musi także zmierzyć się z dużo większą konkurencją, przede wszystkim ze strony Chin, które na masową skalę zalewają niemiecki rynek zaawansowanymi technologicznie produktami, niejednokrotnie dużo lepszymi i tańszymi od niemieckich – czego przykładem mogą być samochody elektryczne. Mimo wszystko niemieccy ekonomiści szans na ożywienie upatrują w miejscowym przemyśle, który wciąż dysponuje solidną bazą do rozwoju innowacji.

Jak to się przełoży Na polski przemysł?

Wróćmy teraz na nasze podwórko. Ogólnie nastroje przedsiębiorców w naszym kraju nie są może optymistyczne, ale dość dobre. W Polsce dynamika produkcji przemysłowej w grudniu ukształtowała się na poziomie +0,5% r/r., notując pierwszą dodatnią wartość od grudnia 2022 r. Oprócz tego, jak podaje S&P Global, wskaźnik PMI, który odzwierciedla aktywność finansową podmiotów gospodarczych dotyczącą zakupu dóbr i usług, wzrósł w listopadzie 2023 r. do 48,7 pkt w porównaniu z 44,5 pkt zanotowanych w październiku. Co prawda w grudniu PMI nieznacznie się obniżył do poziomu 47,4 pkt, co wskazuje w dalszym ciągu na trendy recesyjne (wskaźnik PMI poniżej 50 pkt), ale trzeba tu mocno podkreślić, że są to i tak najwyższe poziomy od kwietnia 2022 roku. Co więcej, już w lutym 2024 roku PMI dla polskiego przemysłu podniósł się do 47,9 pkt. To świadczy, że tempo spadku aktywności ekonomicznej uległo przyspieszeniu.
Jak widać, sytuacja na rynku niemieckim nie powinna przełożyć się bezpośrednio na całą naszą gospodarkę, w której coraz większy udział ma sektor IT i różnego rodzaju usługi finansowo-księgowe świadczone przez globalne centra ulokowane w naszym kraju. Nieco gorzej może wyglądać sytuacja w przemyśle motoryzacyjnym i maszynowym, gdzie nasze przedsiębiorstwa są w dużej mierze poddostawcami części wykorzystywanych w niemieckich fabrykach. Dla naszej gospodarki z pewnością istotne okażą się decyzje dotyczące inwestycji infrastrukturalnych. Nie ma co się oszukiwać, zablokowanie budowy CPK i terminalu kontenerowego w Świnoujściu cofnie nasz kraj w rozwoju i może pchnąć Polskę w kryzys gospodarczy, z którego będzie bardzo trudno wyjść przez długie lata.

Przypisy